Nazwa forum

Opis forum


#1 2012-05-13 19:49:37

Chaośniak

Administrator

Zarejestrowany: 2012-01-15
Posty: 13
Punktów :   

Początek McLicht'a

Wieczór w północnych stanach nieopodal od miasteczka Cambellsville. Temperatura nie przekracza pięciu stopni. Niewielki obóz kilkunastoosobowej drużyny posterunku mieści się kilkanaście kilometrów na zachód od miasteczka. Szefem całej kompanii nazywanej „Czarnymi Wężami” jest niejaki Kapitan Josh Flinn, weteran i świetny taktyk. Czarne Węże otrzymały rozkaz obserwowania Cambellsville i w razie ataku ze strony maszyn interwencji. Popołudniowe zebranie oficerów zakończyło się wyznaczeniem Sierżanta Marvina Kowalskiego i trzech dobrze wyszkolonych żołnierzy by przeprowadzić zwiad na północ od miasteczka. Trzej żołnierze to Kapral Frank Doge, Kapral Andy Callfield i Starszy Kapral Ramirez McLight. Jeep wyznaczony do zadania jest wysłużonym ale nadal w świetnym stanie pojazdem polowym. Opancerzono go grubymi blachami i materiałem Kevlarowym. M60 na dachu świeżo wyczyszczone i załadowane. Racje na trzy dni znajdują się w hermetycznych pojemnikach i zapakowane je do bagażnika. Przydział leków i ma zostać rozdany przed podróżą. Frank żegna się ze swoją żoną – Jane – a Andy razem z Marvem poszli się napić. Ramirez siedzi w swoim namiocie i właśnie skończył robić przegląd swojemu wiernemu AK. W pewnym momencie przychodzi przyjaciel McLighta – Denis Saber – w lewej dłoni trzymał swoje wysłużone Magnum, w drugie zaś butelkę pożądanej gorzałki. Denis podarował przyjacielowi swój rewolwer i dwanaście pocisków. Po czym obaj otworzyli butelkę gorzały i zaczęli pić, niestety z gwinta bo nie było szklanek w zasięgu ręki. Zwiad wyrusza dopiero rano.

Offline

 

#2 2012-05-14 23:39:59

isoroku

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-05
Posty: 2
Punktów :   

Re: Początek McLicht'a

Wczesnym rankiem Ramirez zbudził się na dźwięk budzika krzyczącego "Goooodmorning Vietnam!". Hmm, podobno Amerykanie w azjatyckim kraju zwanym Wietnamem siedzieli w podobnym bagnie jak ludzkość teraz walcząc ze wszystkim od Azjatów po 20 metrowe węże.  Po kilku minutach rozmyślania o tym, leżąc na brzuchu na śpiworze, McLight doszedł do wniosku, że skoro w Azji żyją 20 metrowe kawałki mięsa to nikt tam nigdy nie głodował. Rozważanie zakończył przy piątym okrzyku witający Wietnam, kiedy to stwierdził iż czas już wstawać i jak to mówią,  się ogarnąć. Oczywiście zaczął od kopnięcia budzika, zresztą bardzo praktycznego, bo wyłączającego się przy wstrząsie. Następnie podniósł się z wyrka, przetarł oczy i rozejrzał się. Szybko zrozumiał, ze dzień zacznie od tego, czego nie lubi, czyli do sprzątania.  Dwie butelki po gorzałce, z czego jedna potłuczona na ziemi, rozłożona talia kart (a raczej ponumerowanych papierków zwanych kartami) i kilka innych rzeczy do ułożenia. Zaczął od śpiwora, co by przypadkiem nie skusiło, by powalić się do dalszego spania.  Gdy już zrobił porządek,  rozejrzał się zadowolony z siebie. Wzrok jego padł na rewolwer i opakowanie z nabojami, które wczoraj dostał od przyjaciela. Wziął broń do ręki, zakręcił bębenkiem, przycelował. Rewolwer dobrze leżał w dłoni. Odłożył go i poszukał w swoich rzeczach kabury na pasek po jakimś innym pistolecie. Nie wiedział jakim, ważne natomiast, że rewolwer dobrze w niej siedział. Pozostało już tylko załadować naboje i włożyć broń w kaburę, by mogła dobrze służyć nowemu właścicielowi. Tak tez Ramirez uczynił. Po tym nałożył koszulę, zegarek firmy "ROREX" i przewiesił przez ramię swoje wierne AK. Był gotów, by wyjść ze swojego namiotu na świat, którego nienawidził i o który walczy.

Ostatnio edytowany przez isoroku (2012-05-15 13:07:19)

Offline

 

#3 2012-05-16 20:29:35

Chaośniak

Administrator

Zarejestrowany: 2012-01-15
Posty: 13
Punktów :   

Re: Początek McLicht'a

Przed namiotem stali już Frank i Andy. Obaj zasalutowali na widok przełożonego, jednak od razu odjęli ręce od czół i zaprowadzili Ramireza do Jeepa. Henk - obozowy mechanik sprawdzał jeszcze stan M60 i ilość amunicji. Potrwało to kilka minut po czym mechanik zeskoczył wyszedł z samochodu, zasalutował od niechcenia i poszedł w swoją stronę dłubiąc palcem w nosie. Kilkanaście minut później zjawił się sierżant. cała trójka zasalutowała. Marvin stanął przed swoimi ludźmi i rozpoczął odprawę. Przez następne kilka minut powtarzał i wbijał podwładnym do głowy że jest to misja zwiadowcza, żeby nikt nie zgrywał bohatera, w razie niebezpieczeństwa  dupa w troki i do obozu. Później padło spojżał się na swoich żołnierzy "Jakieś pytania?" powiedział po chwili jakby zniecierpliwiony.

Offline

 

#4 2012-05-16 21:57:58

isoroku

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-05-05
Posty: 2
Punktów :   

Re: Początek McLicht'a

(Stary usuwam tego posta po w pierwszym poście jest napisane że wasz obóz jest kilkanaście kilometrów na zachód od miasteczka Cambellsville:P)

Offline

 

#5 2012-05-16 23:17:02

Chaośniak

Administrator

Zarejestrowany: 2012-01-15
Posty: 13
Punktów :   

Re: Początek McLicht'a

Bez żadnych pytań cała czwórka zapakowała się do Jeepa. Za kierownicą siedział Frank, jeden z najzdolniejszych kierowców w całych Czarnych Wężach, sierżant Kowalski usiadł na fotelu pasażera, za CKM-em zasiadł Andy. Ramirez usiadł na siedzeniu z tyłu i dostał rozkaz obserwowania czy nikt nie zachodzi pojazdu od tyłu. Jeep ruszył na północny wschód. Najpierw powoli, nie spiesząc się. Z czasem Frank przyspieszył. Gdzieniegdzie pojazd zwalniał do zaledwie kilkunastu kilometrów na godzinę, żeby sierżant wyjrzał i przepatrzył horyzont przez lornetkę. I tak miną pierwszy dzień zwiadu, ani śladu blaszaków. Pod wieczór Andy zaczął straszliwie narzekać na wywiad, "który jest do dupy" ale cios w szczękę szybko go uspokoił. Godzinę od zmierzchu Jeep staną przy jakiejś starej, zniszczonej stacji benzynowej. Marvin zarządził nocleg.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zjednoczonekregi.pun.pl www.forumtira.pun.pl www.pokemon-island.pun.pl www.rolny89.pun.pl www.raplive.pun.pl